“We are not put into this world to avoid danger, when lives are at stake.”
Miss Marple, “The Moving finger” film
Nie przyszliśmy na świat po to by unikać niebezpieczeństwa, gdy na szali są ludzkie życia.
Pozwalam sobie przedstawić historię Paryzady w pigułce, co by was zachęcić do poczytania oryginału. Według jednej z wersji jednej z baśni z „Księgi 1001 nocy”.
„Powieść o gadającym ptaku, śpiewającem drzewie i źródle złocistem”
alibo też:
„O dwóch siostrach, co były zazdrosne o młodszą siostrę”.
A jest to po prostu opowieść o młodych ludziach szukających Prawdy i Szczęścia.
Bardzo dawno temu, podobno w Persji, żył sobie sułtan, który łaził wieczorami po ulicach podsłuchując przechodniów. W domyśle miał on być taki mądry i otwarty, że niby chciał być bliżej poddanych. Jak się okaże później, zachował się jak dupek, co przeczy powyższej tezie, ale nie uprzedzajmy faktów.
Pewnego wieczora podsłuchał gadkę trzech sióstr, które opowiadały o swych marzeniach. Szczytem ich marzeń było wyjście za mąż. Jedna chciała wyjść za nadwornego piekarza, druga za nadwornego kucharza, trzecia, najmłodsza, pojechała nieźle i obstalowała sobie samego sułtana. Ten poczucie humoru miał, a żony jeszcze nie miał, i na drugi dzień po zawezwaniu sióstr do pałacu wydał je za mąż wedle życzenia, i sam sobie wziął najmłodszą, a jakże.
Pozornie wszystko było cacy, ale dwie pierwsze siostry zaczęły młodszej zazdrościć i postanowiły jej sielankę ukrócić. Sułtanowa spodziewała się dzieciaka i siory wpadły na pomysł, że podmienią po urodzeniu dzieciaczka na szczeniaczka i bidulka zostanie oskarżona o czary. Tak też się stało. Sułtan, który nie wiedział, skąd się biorą dzieci, przejął się, ale jednak zdecydował, że pierwsze koty za płoty, i że następnym razem im się uda. Złe siostry dzieciaka włożyły do koszyka i puściły z prądem rzeki biegnącej przez sułtańskie ogrody. Sytuacja powtórzyła się dwa razy, sułtan się wkurzył i zamiast przeprowadzić porządne śledztwo wtrącił żonę do więzienia, mimo interwencji wielkiego wezyra, który jako jedyny starał się wykazać zdrowy rozsądek.
Na szczęście, mieszkający w ogrodach sułtański ogrodnik wraz z żoną znaleźli płynące koszyki z dzieciakami i wzięli je do siebie – widocznie takie to były czasy, że niemowlaki pływające w koszykach po rzece nie były zaskoczeniem. Nazwali je według kolejności: Baman, Perwis i Paryzada, i wychowywali jak własne. Żyli sobie całkiem spoko. Pilnie się szkolili w różnych naukach i używaniu broni. Któregoś dnia, po wielu latach, przybrani rodzice odeszli do lepszego świata, a rodzeństwo, opłakawszy ich, rozpoczęło samodzielne życie. Bracia zasadniczo polowali, a Paryzada ogarniała chatę. I tu się zaczyna robić ciekawie …
Pewnego dnia do chatki zawitała tajemnicza staruszka. Opowiedziała Paryzadzie o trzech cudownych rzeczach: ptaku gadającym, drzewie śpiewającym i złocistych źródle. Od niechcenia jeszcze dodała, gdzie się należy po nie udać i, jak typowa archetypowa Podżegaczka, stwierdziła, że musi już iść.
Paryzada nie mogła przestać myśleć o trzech cudach, więc bracia postanowili je dla niej zdobyć. Czuli, że jakoś ich przyszłe szczęście od tego zależy.
Pierwszy wyruszył Baman. Siostrze zostawił czarodziejski nóż, który miał pokazać czy wszystko z nim OK – plamy, gdyby popadł w moc czarów, krew, gdyby zginął. Przejechał odpowiedni dystans, aż dotarł w pobliże wysokiej góry. Nieopodal, pod lasem, według instrukcji, mieszkał w chatce stary derwisz, który niechętnie udzielił Bamanowi wskazówek jak dotrzeć do trzech cudów, ponieważ uważał, że chłopak nie da rady niewidzialnym wrogom. Wielu śmiałków przed nim próbowało dotrzeć na szczyt góry i wszyscy zamienili się w kamienie. A jedyną rzeczą, o której mieli pamiętać, to nie oglądać się za siebie … bez względu na to, co by się działo za ich plecami. Baman dotarł do stóp góry i nieźle sobie radził dłuższy czas, mimo, że słyszał dobiegające z tyłu szyderstwa i groźby. Jednak w pewnym momencie ogarnął go lęk, obejrzał się i zamienił w kamień.
Paryzada wiedziała, że Baman popadł we władzę czarów, gdy obejrzała nóż. Wtedy Perwis postanowił wyruszyć w tę samą podróż, zostawiając siostrze czarodziejski naszyjnik. Gdyby koraliki się przestały przesuwać, znaczyć to miało, że i jego czary dopadły. Odbył tę samą drogę, wszedł na górę, nie przestraszył się groźnych głosów, ale załatwiły go podstępem – udały głos jego ukochanej siostry, obejrzał się i szlus. Koraliki się przestały przesuwać i siora wiedziała, że jest nie halo.
Paryzada wyruszyła w tę samą drogę. Gdy spotkała starego derwisza, dowiedziała się od niego co ją czeka na górze. Zanim pojechała dalej ucięła staruszkowi kilka loków z długiej brody i włosów i pojechała. U stóp góry zrobiła z włosów derwisza kulki i zatkała sobie uszy. Dlatego przerażające głosy były dla niej ledwie słyszalne. Jedynie gdy zobaczyła swych skamieniałych braci straciła na chwilę czujność, ale i tak się nie obejrzała, gdy podstępne głosy udawały jej braci. Zaraz potem weszła na górę, pogadała z czarodziejskim ptakiem, wzięła flakonik złocistego źródła i gałązkę czarodziejskiego drzewa. Następnie, przy pomocy czarodziejskiej wody odczarowała wszystkich skamieniałych ludzi i, wraz z braćmi, ptakiem, flakonikiem i gałązką ruszyli do domu. Po drodze okazało się, że stary derwisz udał się już na wieczny spoczynek, bo wykonał swoje zadanie.
Po powrocie do domu zasadzili w ogrodzie drzewo śpiewające, puścili źródło złociste a ptak opowiadał różne mądre rzeczy. Niebawem tak się różne sprawy potoczyły, że do chatki zawitał sam sułtan i wśród wielkiego wzruszenia i niedowierzania cala prawda wyszła na jaw za sprawą gadającego ptaka. Sułtan odzyskał dzieci, biedną małżonkę z więzienia wypuścił, złe siostry wygnano. I potem już wszyscy byli szczęśliwi.
Źródełka:
Teksty dostępne na:
https://pl.wikisource.org/
https://fairytalez.com/