Podobno od tego zaczyna się wszelka Zmiana, dlatego poświęcamy chwilę uwagi niesamowitej sile Akceptacji. Pewnego dnia, w czasie jednej z poobiednich pogawędek Oga przypomniała wszystkim ciekawą scenę z kultowego dzieła:
– Czy ktoś jeszcze pamięta sceny z „Wejścia Smoka” w lochu? Tam to Bruce może wreszcie wykazać się pełnią swoich możliwości. Brutalnie, ale sportowo rozprawia się ze wszystkimi złymi charakterami bezlitośnie wymachując swoim nunchaku. Jest skupiony, maksymalnie nastawiony na działanie, twarz wyraża pełną determinację pomieszaną z konieczna dozą agresji. W pewnym momencie wpada w pułapkę – nie zauważa, że dodarł do dziwnego pomieszczenia, w którym zablokowane zostają wszystkie wyjścia zapadającymi się drzwiami. No, sytuacja bez wyjścia, panie dzieju. Kiedy Bruce zdaje sobie sprawę, że niczego już w tym momencie nie może zrobić, rezygnuje z walki. Uspokaja się, jego twarz ma dość nieodgadniony wyraz, jakiś spokój z dodatkiem czujności. Siada na podłodze, zawiesza swoje nunchaku na szyi i czeka na rozwój wypadków. Akceptuje swój Los. Pojawia się antagonista – Han, który ma teraz nad nim przewagę. Żeby przetrwać, Bruce akceptuje jego warunki, poddaje się. I, jak wiemy, wychodzi cało, chociaż mocno podrapany, z całej historii.
Nori pokiwała głową z aprobatą, jednocześnie wyrażając poważną wątpliwość:
– No dobrze. Ale co, jeśli akurat nie będę miała przy sobie nunchaku?
– Ha! Dlatego, ja zawsze noszę przy sobie nunchaku, które przypomina mi tę scenę i wielką siłę Akceptacji. Chociaż na szyi za bardzo nie da się powiesić.
Alex dokończyła temat:
– Akceptacja to nie obojętność, nie apatia, nie rezygnacja. To wcale nie musi być zgoda na to, co jest. To stan umysłu, w którym możecie wrócić do tego stałego i niezmiennego miejsca w sobie. Stamtąd obserwujcie rzeczywistość, a gdy już wszystko będzie przejrzyste, pomyślcie co chcecie, a co możecie zrobić. Będąc w tym stanie uzyskacie też wiedzę, kiedy działać, a kiedy siedzieć na tyłku, oszczędzać parę i kombinować.
Serio z tym nunczaku. Takie miniaturowe.